Reprezentacja Polski kobiet pokazała w Walii futbol pełen emocji i determinacji. Po trudnym początku i straconej bramce zawodniczki Niny Patalon odwróciły losy meczu w spektakularnym stylu, wygrywając 5:2. Takie tempo i dramaturgia to rzadkość nawet w piłce męskiej – trzy gole w trzy minuty to obrazek, który kibice zapamiętają na długo.
Złe otwarcie, piorunująca reakcja
Spotkanie zaczęło się od nerwów – błąd debiutującej Kingi Seweryn pozwolił Elise Hughes otworzyć wynik. Polki szybko jednak odzyskały równowagę. Po kilku minutach Nadia Krezyman przepięknym strzałem doprowadziła do wyrównania, a Milena Kokosz uderzeniem sprzed pola karnego dała Polsce prowadzenie. W ciągu trzech minut mecz zmienił się z koszmaru w pokaz siły.
Festiwal bramek po przerwie
Po przerwie emocje nie opadły. Walijki mogły wyrównać, ale po ich niewykorzystanej okazji Krezyman znów trafiła do siatki, wykorzystując błąd obrony. Wydawało się, że to koniec emocji, ale zaledwie chwilę później Carrie Jones zmniejszyła straty. Polki odpowiedziały natychmiast – Paulina Tomasiak po podaniu Natalii Padilli-Bidas ustaliła wynik na 4:2. A gdy Walijki szukały kontaktu, w końcówce błysnęła Klaudia Jedlińska, zamykając wynik efektownym strzałem w okienko.
Polki z charakterem i ambicją
Po remisie z Holandią 0:0 oczekiwania wobec Polek były wysokie. W Gdańsku zachwyciły organizacją, w Walii – charakterem. Brak Ewy Pajor nie zatrzymał drużyny, która potrafiła zamienić chaos w koncert skuteczności. Ten mecz pokazał, że reprezentacja Niny Patalon dojrzewa – i coraz częściej potrafi grać nie tylko z sercem, ale i z pełną świadomością własnej siły.