Miał być spokojny dokument o piłkarzu, który schodzi ze sceny. Wyszedł film o człowieku, który nie potrafi żyć bez gry – na boisku i poza nim. Produkcja Amazon Prime Video „Szczęsny” pokazuje Wojciecha Szczęsnego z zupełnie innej perspektywy niż wcześniejsze laurki o polskich gwiazdach futbolu. Tu nie ma filtrów, nie ma „instastory”. Jest człowiek z krwi, kości i niewygodnych emocji.
Pomiędzy ojcem a legendą
Twórcy nie bali się sięgnąć po temat relacji między Wojtkiem a jego ojcem, Maciejem Szczęsnym. To decyzja odważna – i konieczna. Wspólne kadry obu panów mają w sobie napięcie, które czuje się nawet przez ekran. Ich historia nie jest próbą rozliczenia ani tanim konfliktem, lecz portretem dwóch podobnych temperamentów, które nigdy nie nauczyły się współistnieć.
Maciej Szczęsny znów błyszczy inteligentnym sarkazmem i bezkompromisowością, które kiedyś uczyniły go ikoną polskiej bramki. Syn idzie tą samą drogą – choć z większą świadomością, że bycie oryginałem ma swoją cenę. Film nie szuka sensacji, lecz pokazuje napięcie, które jest częścią każdej silnej osobowości. I właśnie dlatego działa – bo wreszcie nie udaje, że piłkarze to święci bez cienia.
Bez laurki, z emocją i humorem
„Szczęsny” unika banału, który pogrążył wcześniejszy dokument o Robercie Lewandowskim. Zamiast plastikowego ideału dostajemy bohatera z dystansem, ironią i nieustanną potrzebą przekory. Kamera towarzyszy mu w chwilach słabości i triumfu, pokazując nie tylko boiskowe popisy, ale i codzienne życie, które wcale nie jest tak spokojne, jak mogłoby się wydawać.
Są tu wzruszenia, żarty, a nawet drobne absurdy – jak golfowa „emerytura” Wojtka, która wygląda bardziej jak dowcip niż poważny etap życia. Nie brakuje też scen, w których Szczęsny mówi o sobie z charakterystyczną szczero-ironią. Twierdzi, że „nigdy nie udzielił szczerego wywiadu”, po czym właśnie w tym filmie odsłania najwięcej. Przypadek? Raczej dobrze zaplanowany paradoks.
Bramkarz, który wciąż gra
Fragmenty meczów przypominają, że Szczęsny to nie tylko barwna postać, ale przede wszystkim bramkarz światowej klasy. Od czerwonych kartek w Arsenalu po obronione karne Messiego w Katarze – każdy kadr to lekcja uporu i ryzyka. A gdy wydawało się, że sportowy epilog już napisany, pojawia się nowy rozdział – Barcelona, nowa rywalizacja, nowy sezon.
Miał być film o piłkarzu na emeryturze, a wyszedł portret człowieka, który po prostu nie potrafi przestać grać. Nawet jeśli scenariusz życia pisze mu ktoś inny, Szczęsny zawsze dopisze własną pointę – z uśmiechem, przewrotnością i pewnością, że sequel już czeka.