Mark Kerr – człowiek, który swoją brutalnością zmienił UFC

W kinach debiutuje „The Smashing Machine” w reżyserii Benny’ego Safdiego – film o człowieku, który uczynił MMA bardziej niebezpiecznym, niż ktokolwiek przed nim. Mark Kerr był zawodnikiem z piekła rodem: potężny, dziki i nieprzewidywalny, a jego styl walki wymusił zmiany zasad w UFC. Dla jednych – bohater, dla innych – ostrzeżenie przed tym, co dzieje się, gdy człowiek przekroczy granicę między pasją a autodestrukcją.

Brutalna legenda lat 90.

W latach dziewięćdziesiątych MMA przypominało raczej walki gladiatorów niż sport. Wtedy na scenę wkroczył Kerr – były zapaśnik, który po przegranej rywalizacji o igrzyska z Kurtem Angle’em przeniósł się do świata mieszanych sztuk walki. Jego debiut w brazylijskim turnieju World Vale Tudo Championship przeszedł do historii krwawą furą uderzeń, kolan i łokci. Przeciwnicy rezygnowali, zanim jeszcze zabrzmiał gong. Dla publiczności był ucieleśnieniem czystego instynktu przetrwania.

Zwycięstwa, które miały wysoką cenę

Po sukcesach w Brazylii Kerr trafił do UFC i z miejsca zdominował rywali, wygrywając kolejne turnieje. W jego repertuarze znajdowały się zagrania dziś uznawane za nielegalne – uderzenia głową, ciosy kolanami w parterze, a nawet wpychanie palców w oczy. Wygrywał szybko, efektownie i bez litości, ale jednocześnie coraz mocniej uzależniał się od leków i sterydów. Z zewnątrz przypominał Supermana, wewnątrz tonął w bólu, alkoholu i toksycznych relacjach.

Upadek, odkupienie i powrót w chwale

Kiedy Kerr przeniósł się do Japonii, jego kariera znów eksplodowała. W organizacji Pride walczył za ogromne pieniądze, dopóki nie dopadły go demony – używki, depresja i przegrane, które kończyły się w szpitalu. Po przedawkowaniu znalazł się dosłownie na granicy życia. Wrócił z niej, zdecydował się na odwyk i odnalazł spokój dopiero po latach. Od 2018 roku jest trzeźwy i wreszcie doceniony – wprowadzony do Galerii Sław UFC, jako zawodnik, który ukształtował współczesne MMA. Film Safdiego i kreacja Dwayne’a Johnsona tylko przypieczętowały ten symboliczny powrót zza grobu.